Zgodnie z obietnicą blog znów działa. Tym razem w trochę innej formie. Myślę, że to dobrze. Dziękuję wszystkim, którzy tu zaglądają, a w szczególności Kasi bo mnie od zawsze wspiera i dopinguje. Dzięki. Będzie teraz więcej zdjęć za jednym zamachem, ale zamachów będzie mniej. Tym razem zbiór zdjęć dokuczających sobie nawzajem. Bałagan jak się patrzy. Chciaż może i nie, ale nawet jeśli, to i tak dobrze mi z tym. Nie ma jak chaos. A tak poważnie to jest to część ze zbioru zdjęć, które zrobiłem podczas naszej wizyty w Północnej Karolinie na wschodnim wybrzeżu USA. Byliśmy tam razem z Kasią przez 3,5 miesiąca i przez ten czas olympus mju prawie mi się wykrwawił, a cyfrowy aparat leżał sobie spokojnie na półce. To była słuszna decyzja.
As I promised blog is working again. In some other form this time. I think it's good. Many thanks to all who look in here, and especially to Kasia because she's always support and cheer on me. Thanks. There will be more photographs at once, but only from time to time. This time, there is set full of random photographs. Looks like a mess, but I believe it is not. And even if it is, that's fine I'm happy though. There's nothing like the chaos. And seriously this is the part of series that I did during our visit to North Carolina on the east coast, US. We were there with Kasia for 3.5 months and during that time my olympus mju almost died, and a digital camera was lying quietly on the shelf. It was the right decision.